Im bardziej staram się być silna, tym bardziej mnie to osłabia. Zabawne, chyba muszę to przemyśleć. Wychodzę z założenia że wolę jednorazowe, silne osłabienie, które potem szybko nadrobię, niż przedłużające się drobne słabostki; mam nadzieję, że ta logika jest słuszna.
Dzisiaj właśnie zdałam sobie sprawę, że w moich opisach gg jest więcej symboli, metafor i zmuszających do domyślania się dwuznaczności niż w niejednym relikcie poezji nowoczesnej. Może dlatego nikt nigdy ich nie rozumie... to czyni mnie zapewne komiczną. Ta naiwność, że świat jest zdolny do interpretacji. I jednocześnie ten nic nie znaczący drobiazg doprowadza mnie do znaczących wniosków, że analizowanie jest moją słabością, idiosynkrazją odsuwającą mnie jeszcze dalej od społeczeństwa. W ten sposób odkryłam, że robię coś na kształt egzystencjalnego moonwalku.
Doskonalę się byciu badassem; może to dlatego, że odkryłam strukturę bycia suką. Nie ma to nic wspólnego z miażdżeniem ludzi swoim intelektem. Praktykuję to właśnie na jeden hot-punk-rebel 13 - moja erudycja i profesjonalne opinie trafiają od niej daleko i w żadnej sposób nie mogłyby jej zirytować, dlatego zaproponowałam, że się za nią pomodlę. Dziewczę dostało kociokwiku. A ja mam pustą, prostacką satysfakcję. Fajnie, co :>?
Awr, znowu zostawiłam coś, czego trzeba się domyślić. Opisałam doświadczenie i kazałam czytelnikowi wyciągnąć wnioski, i znowu nikt nie zrozumie, co mam do przekazania (oprócz mnie samej, X-lat później...). Zabrzmi to jak chwalenie się internetową kłótnią, a przecież to nie o to chodzi, mój cel jest daleko od tego, po prostu cieszę ciekawym doświadczeniem z trywialnego wydarzenia, ale to za dużo dla prostych ludzi, oni zobaczą głupi post pełen marudzenia rodem z listów do bravo i głupich anegdotek które nawet nie są godne uwagi...
Boże, co za błędne koło! A ja nie umiem z tego uciec, nikt nigdy nie pojął dokładnie moich procesów myślowych bez dwugodzinnego wykładu, nikt nigdy się nie zastanawia nad znaczeniem dziwnych wtrąceń - każdy woli je uznać za drobne dziwactwo niż za sygnał...
Simsy w takich momentach są odwiedzane przez bardzo sympatycznego, różowego króliczka.
W zasadzie nie wiem, czemu króliczki są tak demoniczne i psychodeliczne zarazem. Ich dziwność prześladuje mnie od czasów Donniego Darko, a może właśnie przez niego zaczęłam je zauważać... może tak naprawdę króliczki są wszędzie? Może są jakimś wielkim, psychologiczno-ideologicznym symbolem absencji umysłowej, autyzmu, schizofrenii albo szaleństwa w innej postaci, a ja o tym, głupiutka, nie wiem? I dlaczego, zapytam, samotność to taka straszna trwoga?
Aww, uwielbiam ten moment kiedy dociera do mnie, że wszelkie mądre wyrażenia na tym blogu nie mają sensu, że i tak jestem tylko samotną zbitką białka, że równie dobrze mogę wybuchnąć szaleńczym śmiechem i ochlapać łzami lustro, i właśnie wtedy mój pseudoideologiczny post zmienia się w przewrotny acz nieco obłąkańczy bełkot, już bez tłumaczenia krok po kroku co robię i o czym myślę, bez kropek, wykrzykników, znaków zapytania, po prostu jeden ciąg, nurt, bieg bez mety i startu, paulo coelho. Prześladuje mnie ten schemat. To oczywiście źle, bo schematy z założenia są złe, ale podoba mi się to. Kręci mnie zło.
Właściwie nie wiem po co tu cokolwiek piszę, może to w celu realizowania tego dzielnego planu kształcenia swoich myśli, wyrażania ich jak najdokładniej, ale to przecież śmieszny plan, bo nic nie jest takie, na jakie wygląda.
Pozwalam ludziom na zbyt wiele. I żałuję. I nie chcę już nigdy nikomu na nic pozwalać, zostawcie mnie, po prostu mnie zostawcie, pozwólcie mi śpiewać moją cichą piosenkę na dziewięć czwartych w tonacji C. Pozwólcie mi głowić się nad politycznymi niuansami w wiedźminie, pozwólcie mi kontemplować linię perkusji w utworach Guns'N Roses, pozwólcie mi fantazjować o cyberseksie po walijsku. Proszę. Czy proszę o wiele?
Tylko o różowego króliczka, tylko tyle...
Właściwie nie wiem po co tu cokolwiek piszę, może to w celu realizowania tego dzielnego planu kształcenia swoich myśli, wyrażania ich jak najdokładniej, ale to przecież śmieszny plan, bo nic nie jest takie, na jakie wygląda.
Pozwalam ludziom na zbyt wiele. I żałuję. I nie chcę już nigdy nikomu na nic pozwalać, zostawcie mnie, po prostu mnie zostawcie, pozwólcie mi śpiewać moją cichą piosenkę na dziewięć czwartych w tonacji C. Pozwólcie mi głowić się nad politycznymi niuansami w wiedźminie, pozwólcie mi kontemplować linię perkusji w utworach Guns'N Roses, pozwólcie mi fantazjować o cyberseksie po walijsku. Proszę. Czy proszę o wiele?
Tylko o różowego króliczka, tylko tyle...
6 komentarze:
lol. znaczy mam na myśli że się przeceniasz. niby piszesz, ze jesteś taka zagmatwana błednokolista itepe, ale jednak czuć tu troszkę postawę w stylu "geniusz, który zdaje sobie sprawę o swoich słabościach co jeszcze bardziej utwierdza go w swojej geniuszkowości". Ale tylko troszkę. Takie poboczne wrażenie. z tym przecenianiem to ja se jeszcze powiem, że nie tylko ty zwracasz uwagę na szczegóły :3. Smekcia robi to w inny sposób niż ty, ale jednak.
Co do opisów - nie zgodze się z tym wewnętrznym dnem, co pewnie uznasz za potwierdzenie swoich słów, ale nie - albo sa one oczywiste albo są tekstami mansona z milionem podtekstów z kategorii ero mrocznych. Wykluczę tu opisy z serii "trolololo-fridayo-wkońcumamswójkomputer'owych"
Trzecie - zjebałaś coś w tych króliczkach, bo osoba która nie gra w simsy (JA) nie wie o co cho, a przynajmniej nie jest pewna, ale ma kilka teorii.
Amen
smekto, nie widzę w tym żadnego przeceniania się, piszę tego bloga jako zbiór swoich spostrzeżeń, nie jako przechwalanie się czy co mi tam zarzucasz. co do dostrzegania szczegółów, jeżeli mówisz że dostrzegasz je inaczej, to znaczy że dostrzegasz coś innego niż ja miałam na myśli, więc się nie liczy. Tak jakbym zwiedzając anglię zadzwoniła i powiedziała Ci "widzę zamek!" a ty lukasz na drzwi i krzyczysz "omg, ja też!".
jeśli chodzi o te opisy, to np teraz mam opis >>mówię "żyj i pozwól umrzeć".<< jest taka piosenka, Live and Let die (ZNANA POWSZECHNIE!). Oto fragment jej tekstu:
But if this ever-changing world in which we live in
Makes you give in and cry
Say live and let die
Co oznacza, podpowiem:
Jeśli ten ciągle zmieniający się świat, w którym żyjemy, sprawi, że się poddasz i zaczniesz płakać, powiedz: żyj i pozwól umrzeć.
A ja mówię: żyj i pozwól umrzeć. Rozumiesz?
I takie rzeczy zdarzają się co chwilę. ostatnio prawie w ogóle nie mam opisów z piosenek Mansona, a i opisy w stylu 'trolololofrajdej' nie zdarzają mi się za często. Jak opis jest po angielsku to nie znaczy, że jest piosenką Mansona, zwykle jest jakąś inną piosenką, cytatem, albo (w moim przekonaniu szalenie zabawną) parafrazą klasyki w ogólnym tego słowa pojęciu.
I WIDZISZ? Wszystko napisałam łopatologicznie jak tylko mogłam, a TY NADAL MNIE NIE ROZUMIESZ! I właśnie o tym jest ten post.
napisałam piękny komć i przez przypadek zamknęłam kartę. ja jebiue. masz zatem takiego brzydkiego instanta:
zarzucam lekkie przewyższanko, dajesz do zrozumienia, że w swojej inności cofasz się społecznie ale jednocześnie jesteś ponad innymi. nie jesteń ponad mną i o to chciałam sprostować. a nie to, ze patrzymy i interpretujemy rzeczy indentycznie. nie tylko ty umiesz patrzeć. Porównanie z zamkiem jest złe, bo ja nie mówię "omg ja też" tylko raczej "ja też umiem patrzeć na zamki, więc nie czuj sie specjalna".
twoje opisy nie nastręczają mi trudnosci. żyj i pozwól umrzeć. tak proste jak tylko może być. Co do Mansonizacji wszystkich twoich opisów, jestem ignorantką i nie chce mi się sprawdzać źródła każdego cytatu z piosenki tudzież innego czegoś w ingliszu. Manson to metafora wszystkiego z czego czerpiesz pomysły na swoje opisy.
SYSKO rozumiem. Jedyne czego nadal nie rozumiem w twoim poście to ten fragment o króliczkach z Simsow :<. Przez te uniesienie zapominasz o przyziemnościach.
Chabra, NIE ROZUMIESZ. Ty nie potrafisz zrozumieć najprostszych rzeczy czasami i to właśnie ten przypadek. Tu nie ma wywyższania się, bo nie ma tu nad kim się wywyższać, to jest MONOLOG, kiedy to pisz w moim wyobrażeniu nie ma odbiorców. NIE ROZUMIESZ.
Ciągle zarzucasz mi coś, co leży sto mil ode mnie, i jesteś święcie przekonana że masz rację, i za nic w świecie nie dasz sobie przetłumaczyć że jest inaczej -,-
Co do zamków, nie masz racji, bo jesteśmy w innych krajach, mamy inne spojrzenie i Ty widzisz co innego a ja co innego. O to mi chodziło. i co? i NIE ZROZUMIAŁAŚ.
Nie, to jest tak proste jak może być. Nic nie jest proste, właśnie o tym jest ten post. Psia jego krew.
A co do króliczków, chodzi mi o to że króliki są straszne. Motyw królika jako obłąkańczej mary, wymysłu samotności czy stworzenia szatana jest częsty.
ale w odniesieniu do simsów? W simsach są króliczki? i przychodza do ciebie kiedy masz chorobę psychiczną albo problemy z psychą? tak?
"nie rozumiesz"? sranie w banie. wyczuwam lekkie spięcie dupci i niezbyt mnie przekonujesz w takim stanie. a monolog nie wyklucza wywyższania się. mogłabym przytoczyć kilka twoich niezrozumiałysiów w kapsloku w odniesieniu do ciebie, bo widzę że nie działa to tylko w jedną stronę. Choćby z tymi zamkami. To ty [kapslok]nie zrozumiałaś[/kapslok] o co mi cho. I co? ;>
prosto jest. próby udawania że świat jest skomplikowany są urocze w twoim wykonaniu.
Chabra, po prostu nienawidzę takiego oporu i tępoty nie do przetłumaczenia. Dostaję ciężkiej cholery w takich momentach.
A króliczki pojawiają się w takim odniesieniu WSZĘDZIE, jakkolwiek w simsach też. TZN w simsach pojawia się "Towarzyski króliczek" kiedy masz niezaspokojoną potrzebę towarzystwa.
Prześlij komentarz