poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Good day, sunshine!

Z radością zauważam, że mój wewnętrzny Shopenhauer schodzi z warty. Zmienił go dziś rano John Lennon, i tak oto głos sumienia zmienił się w radosne nucenie, z okazjonalnymi pogwizdami :3. Czas zmienić futro na letnie, zafarbować jakąś koszulkę, wybrać się do lumpeksu po spódnicę w kwiaty. Czas planować! Znaleźć najtańsze trampki w jeleniej (nawet jeśli mają być z Haną Montaną) i kupić szelki dla szczura (tak, jest coś takiego). Czas odliczać dni robocze pozostałe do końca roku szkolnego i robić wszystko, żeby wyszło jak najmniej ;). Zabawne jak te plany szybko się gromadzą, kiedy snuje się je z entuzjazmem. Pojawił się nawet element niemogęsiędoczekania, więc jest naprawdę nieźle. 
Za 121 dni wsiadamy w pociąg. Trzy dni, trzy sceny, kilkanaście koncertów, dwie nieprzespane noce i setki szczęśliwych ludzi. Chyba właśnie tego mi trzeba. Zwłaszcza kiedy tak przeglądam koncerty z 81 roku. Tak, śnieg może już topnieć. Już jestem gotowa na lato.