Ach, biedny układzie immunologiczny Julii! Ileż cierpień Cię spotyka... Ale dzięki Twojej niedołężności mogę pozwolić sobie na metodyczne nieróbstwo, mniej lub bardziej owocne. Tym razem udało mi się przechorować okres wtorek - poniedziałek i jestem dumna ze swojej działalności twórczej w tym czasie. Przede wszystkim udało mi się napisać opowiadanie - HUUURAAAA! Co więcej - jestem dumna z tego opowiadania!
Poza tym:
- Podjęłam wiele ważnych postanowień. Przemyślałam swoją sytuację i wyciągnęłam bardzo optymistyczne wnioski (znowu - tak się dzieje regularnie co jakiś czas, prawda? A potem wpadam w czarną rozpacz).
- Odkryłam cudowne inspiracje.
- Obudziłam kreatywność z letniego letargu -opowiadanie, rysunek i, jezu, te pomysły!
- Na chwilę poddałam się melancholii (ale w pozytywnym znaczeniu) - spadł śnieg i pozwoliłam sobie analizować wpływ jego obecności na przytulność pomieszczeń, smak herbaty i przytulastość pluszowych miśków. No i oczywiście, jak zwykle przy pierwszym śniegu, zapuściłam pierwsze części Harrego Pottera skupiając się na scenach świątecznych <3.
- Pogodziłam się Markiem - mój kochany misiaczek znowu został wyściskany, wycałowany i wyprzutalany, i strasznie kocham tą szmatę pełną pluszu! ;3
- Oddałam się muzyce - w końcu! Słuchałam tak długo, długo, długo, najpierw chyba trzy razy THEOL, potem dwa razy dwie płyty JP, potem Trencik, potem GAOG, a na koniec chyba z dwadzieścia razy przesłuchałam Metallicową wersję 'You really got me'. Czuję się muzycznie przeżuta, nadtrawiona i wypluta, przemuzyczona do dna - i jest mi z tym cudownie. Brakowało mi tego.
- Poczytałam. Troszkę, ale jak na mnie to bardzo dużo. Dobrnęłam do połowy 'Gry w klasy'! ;d
- Poczytałam fanfiction z Marilynem Mansonem i polecam osobom zainteresowanym opowiadaniami erotycznymi w kategoriach gay, BDSM, rape, violence, group. Nic już nie będzie takie samo... ale i tak mi się podoba! :D
0 komentarze:
Prześlij komentarz