Kontynuując szlachetny zamysł postów pełnych treści, emocji i sensu, rozpoczęty w poprzedniej notce, zamierzam dziś ze szczegółami opisać tutaj swoją niechęć i żal, skierowany w stronę okrutnego wszechświata.
Oczywiście uważny czytelnik zauważył wszystkie środki stylistyczne w powyższym zdaniu, więc pewnie nie muszę tłumaczyć, że "szlachetny(...)" było ironią, a "żal (...) w stronę wszechświata" hiperbolą? Cudownie, nie lubię przerywać swoich słowotoków - jak wpadam w szał, to raz, a porządnie.
Zauważyliście, że ludzie nie czytają umów? I często zgadzają się na coś, czego nie rozumieją, albo na coś, co ich przerasta? Wiecie, jak to się nazywa? NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ, kochani! Oczywiście nieodpowiedzialność ze strony użytkownika, zaś ze przedmiotu - po prostu naiwność. Nieodpowiedzialność to jedna z cech, których nienawidzę najbardziej - zaraz po dziwkarstwie i hipokryzji. Oczywiście to się ściśle ze sobą łączy, można powiedzieć, że jedno wynika z drugiego, więc moja uwaga nie była konieczna, jednak nie ufam, że przeciętny czytelnik zrozumie moje intencje, a przecież nie chciałabym kolejnego nieporozumienia. Kolejnego błędnego wniosku, wyciągniętego przez jakiś chaotyczny umysł, obraźliwego dla mnie i, co najgorsze, nieusuwalnego z prostej świadomości. A teraz płynnie połączę oba wątki jednym, treściwym stwierdzeniem: kiedy na gg jestem dostępna, to znaczy, że mogę rozmawiać; kiedy jestem niedostępna to znaczy, że rozmawiać nie mogę; kiedy mam status "nie przeszkadzać" to znaczy, że poświęcam się jakiejś czynności i niemiłe mi jest przerywanie jej - przynajmniej przez niektórych; a kiedy mam status "zaraz wracam", to znaczy, że zaraz wrócę, w domyśle - nie ma mnie przy komputerze lub nie jestem w stanie rozmawiać, ale zaraz będę, więc ewentualni zainteresowani rozmową mogą chwilę poczekać. Oczywiście ponownie nie ufam, że czytelnik zrozumiał moją metaforę, więc przetłumaczę na "nasze": moje słowa często są żartobliwe, sarkastyczne, przesadne, ale przychodzi taki moment, że mówię całkiem poważnie; a kiedy mówię poważnie, to znaczy, że jestem doskonale świadoma konsekwencji składanych próśb i obietnic i tego samego oczekuję od rozmówcy. ŚWIADOMOŚCI KONSEKWENCJI oraz ODPOWIEDZIALNOŚCI. Ich brak będzie od dzisiaj traktowany z równą surowością jak brak szacunku do mnie. Śmiercią*.
W tej chwili wydaje mi się, przeżycie tych wszystkich uczuć, które kłębią się teraz w mojej głowie, jest wyczynem na skalę światową, równym przetrwaniu jakiegoś wielkiego kataklizmu, ale cóż - uroki chwili, prawda? Chcę się obudzić z tą cudowną świadomością, że wszystko będzie dobrze, bez uczucia, że muszę robić opisy zwierząt wybitych przez człowieka do projektu edukacyjnego (********** gówno do ***** komu potrzebne), która to czynność dalece wykracza poza moje chęci i kompetencje; chcę się obudzić bez chęci dokonania mordu na Justynie, Annie i Apolonii za to, że wymyśliły tak cudowny podział obowiązków, w którym Lewa pisze o znanych wszystkim zwierzętach, Apolonia rysuje obrazki a Justysia nie robi nic, podczas gdy męczę się z najbardziej popraną częścią tej pracy; obudzić się bez myśli, że ten projekt może zawalić moje świadectwo ukończenia gimnazjum i bez myśli, że mam tak cholernie dużo do zrobienia. Bez tych pieprzonych wyrzutów sumienia. Boję się iść spać, bo jak się obudzę zacznę marnowanie kolejnego, beznadziejnego dnia, pełnego uczuć z poprzednich dwóch akapitów.
Tak, naprawdę mam ochotę dokonać aktu przemocy fizycznej na kimś. Najchętniej położyłabym się w wannie pełnej ciepłej, gorącej krwi oraz innych elementów ludzkiej jamy brzusznej. Aaach!
*Lub fochem
wtorek, 22 lutego 2011
Wlazł kotek na płotek...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Copyright © 2011 Grając królową samobójców.
Designed by headsetoptions, Blogger Templates by Blog and Web
0 komentarze:
Prześlij komentarz