[Kolejne coś pomiędzy opowiadaniem a osobistym przeżyciem. Kolejna zabawa słowem.]
Tylko go sobie wyobraź! Pomyśl, jak podchodzi do konsoli, a z każdym krokiem jego wystające biodra zdają się być bardziej kościste. Wyobraź sobie, jak pochyla się, a luźna koszulka nieco opada, tak, że widać przez nią zapadnięte żebra. Potem wychudłą, wytatuowaną rękę wyciąga w stronę mikrofonu, odwraca jeszcze głowę, by odkaszlnąć, splunąć na podłogę i daje znak, że jest gotów. Rozchyla wargi, zbliża je do mikrofonu, zupełnie, jakby szykował się do pocałunku i na trzy wydobywa z siebie wysoki, gardłowy charkot, nienaturalny i zduszony. Zamyka oczy, czeka chwilę (wie, że to moment na solo gitary) a potem znów nabiera w płuca zadymionego, ciężkiego powietrza, żebra znowu wędrują do góry i do piosenki wraca wokal. Zaczyna kiwać głową w rytm muzyki, przetłuszczone włosy opadają mu na twarz, przesłaniając zapuchnięte powieki. Po chwili całe jego ciało dostosowuje się do tempa śpiewanej melodii, ruchy jego klatki piersiowej są coraz szybsze, charkot przeradza się we wrzask i, zupełnie gwałtownie, piosenka dobiega końca. On siada pod ścianą zdyszany. Nos lśni mu od potu. Po chwili nie wytrzymuje i zrzuca z siebie koszulkę, a wtedy widać wyraźnie każde zadrapanie na jego piersiach. Widać rany na jego chudym brzuchu. Syntetyczne światło żarówki sprawia, że pomiędzy jego nienaturalnie wystającymi żebrami pojawiają się głębokie cienie. Ktoś podaje mu puszkę z piwem, ale to nie ważne kto, nie ważne jak – ważny jest tylko sposób, w jaki jego długie, zgrabne palce zaciskają się wokół niej. Mięśnie przedramienia tańczą pod cienką skórą, kiedy zgina rękę i zaczyna sączyć powoli ciepły alkohol. Jego usta delikatnie dotykają zimnego metalu, pozostawiając na nim połyskujący ślad krwistoczerwonej szminki. Jego oddech uspakaja się. Odstawia puszkę i zamiast niej bierze paczkę papierosów z szafki obok, wyciąga jednego i oplata go mocno wargami. Z kieszeni wąskich spodni wyciąga zapalniczkę, wykonuje tradycyjny ruch dłonią i zbliża papierosa do płomienia. Zaciąga się mocno, co jeszcze bardziej uwypukla wszystkie wystające kości na wychudłej klatce piersiowej. Przez chwilę trzyma dym w płucach, a potem rozluźnia się, wypuszczając z ust szare kłęby. Powtarza ten proceder przez chwilę, po czym kończy papierosa i, wygaszając go o brudną podłogę, wstaje. Przechodzi przez pokój, garbiąc się lekko, co uwydatnia jego kręgosłup i wyraźnie zarysowane łopatki. Wychodzi na zimny, ciemny korytarz i idzie nim w stronę pokoju, w którym zebrała się reszta zespołu. Kiedy idzie mięśnie pod jego wąskimi spodniami poruszają się bardzo wyraźnie. Ciężkie buty wywołują w korytarzu głośne, dudniące echo. Umiesz to sobie wyobrazić?
0 komentarze:
Prześlij komentarz