niedziela, 2 maja 2010

Lamb Of God had mercy on us...

"If you die when there's no one watching,
then your ratings drop and you're forgotten... "


Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Holy Wood! Jeszcze się nie zdecydowałam czy bardziej od Portrait of an American Family, ale bardzo poważnie się nad tym zastanawiam.
A tak powracając do tematyki pierwszoplanowej (tzn. moje beznadziejnie nudne życie;)) muszę nadmienić, iż jestem właśnie w trakcie rozkoszowania się długim, sześciodniowym weekendem. Z tej okazji pierwsza na blogu apostrofa do wąskiej grupy czytelników. Ekhem, będę przemawiać.


Drodzy Maturzyści! 
Dzięki temu, że cały rok musieliście chodzić spięci jak baranie jaja ze względu na zbliżający się egzamin dojrzałości, dzięki kumulacji stresu w ostatnim miesiącu, dzięki Waszej ciężkiej pracy i nauce, ja przez najbliższe 4 dni będę się słodko OPIERDALAĆ. 
Dziękuję Wam za to!


Właśnie to jest gigantyczna zaleta zespołów szkół <3. No, może to nie będzie takim całkiem bezczynny weekend, bo w końcu czekają mnie jeszcze 3 sprawdziany w następnym tygodniu, ale na tę chwilę jest PIĘKNIE <3. Obejrzę sobie jeszcze raz wszystkie części Gwiezdnych Wojen, do końca :).
No, ale ponownie muszę pogrozić samej sobie palcem, gdyż bardzo niebezpiecznie zaczynam znowu bredzić od rzeczy.
Piąteczek był dziwny o.O mogę być pewna, że go nie zapomnę. Jak to się stało, że tylko dwie osoby zaliczały geografię, jak to się stało, że byliśmy sami, jak to się stało, że obcy człowiek się do mnie odezwał - nie wiem, nie mam pojęcia, ale jest fajnie ;d. Niby normalne, że ludzie ze sobą rozmawiają i tak dalej, ale ja jestem przyzwyczajona, że obcy bardzo wyraźnie pokazują swoją awersję względem mnie. A może to tylko moja paranoja zrobiła ze mnie społecznego wyrzutka w moich własnych oczach...? Cóż, pozdrawiam kolegę od geografii ;))
 Jak zobaczyłam 'poezję' jednej z moich koleżanek, która żyje w niepodważalnym przekonaniu, że jej wiersze są ładne i pokazuje je wszystkim, a także śmie używać właściwych poetom określeń, takich jak np. wena twórcza (chociaż o innych określeniach nie ma pojęcia, np. o tym co to znaczy rytmika zdania, do czego służą rymy, o co chodzi z tymi całymi sylabami itd), to uznałam że mam w sobie jakiś niewielki zalążek talentu, który można by rozwinąć.
Już mnie tak nie denerwują 'młodzieńcze ekscesy' moich koleżanek, które wciąż żyją w przekonaniu, że to, co je łączy, to przyjaźń tak silna, że granicząca z miłością. Już mnie obchodzi, że w wieku 14 lat nie można mieć pojęcia o przyjaźni, a jedynie jakiś zalążek głębokiego zrozumienia z drugim człowiekiem. Miłość tak gwałtownie traci na znaczeniu...
A ja bardzo bym chciała, żeby ktoś chociaż spróbował mnie zrobić częścią całości, a nie odpychać albo wyrywać sobie jak pluszowego misia, którego obie siostrzyczki chcą mieć i są o niego zazdrosne. O! Ładnie doszłam do tego tematu. Jak już tu jestem, to powiem, że jestem przeszczęśliwa w związku ze zbliżającą się wycieczką, na którą POJADĘ! <3. Już na pewno, już wszystko jest odłożone ;>. Pozwoliłam sobie naiwnie uwierzyć, że pojadę do tego Zakopanego. Mam tylko nadzieję, że nie będę znowu piątym kołem u wozu jak zwykle, że nie czekają mnie trzy dni prób włączenia się do rozmowy i zrobienia z siebie części tej maleńkiej komórki społecznej jaką jest nasza klasa. Mam nadzieję, że ktoś się do mnie odezwie, że ktoś tak naturalnie będzie chciał ze mną porozmawiać, nie z litości czy dlatego, że tak wypada. Jak już mówiłam, jestem w tej kwestii bardzo naiwna i wierzę, że być może nawet się to uda. Mam jakieś podejrzanie dobrze przeczucia ;)). Trudno, najwyżej rozczarowanie będzie o jednej pierwiastek większe i troszkę bardziej przyprawione zaskoczeniem niż zwykle na klasowych wycieczkach.


Taak, wydaje mi się że to wszystko, co chciałabym wspominać czytając tego bloga za kilka lat.
Dobranoc.

0 komentarze:

Prześlij komentarz