Czasami chciałabym tyle rzeczy powiedzieć, ba, czasami chciałabym powiedzieć cokolwiek. Odezwać się, umieć pocieszyć kogoś kiedy tego potrzebuje. Umieć przeprowadzić zwykłą konwersację z drugim człowiekiem...
Czasami tak bardzo chciałabym być normalna. Jak te wszystkie głupie dziewczyny. Chciałabym chcieć wychodzić na miasto; mówić wszystkim że ich kocham; ubierać się tak jak wszyscy; kochać Michaela Jacksona, a nie uważać, że był obrzydliwym pedofilem który miał w życiu szczęście; na pierwszym miejscu stawiać to, czy ''najfajniejsza'' dziewczyna w sqql nadal wszystkim mówi, że jestem jej najlepszą przyjaciółką; nie stresować się nauką... Chciałabym być taka. Ale takie zachowanie budzi we mnie obrzydzenie. Żałosne -.-''. Ale, na Szatana, im musi być o tyle łatwiej! One nie były od dziecka uczone, że trzeba być bezwarunkowo NAJLEPSZYM, żeby dać z siebie 110% w szkole, bo szkoła jest najważniejsza. One nie mają tak wygórowanych ambicji... Nie myślą tylko i wyłącznie o szkole. Potrafią ze sobą rozmawiać. Nie rozumieją, że czasem chciałabym po prostu BYĆ obok kogoś, bez idiotycznych gadek o tym kto się z kim lizał >.>. A one są szczęśliwe, i jest im łatwo. Więc gdzież jest cel mojego chorego upierania się przy byciu sobą? Nie wiem... Ciągle się łudzę, że kiedyś będzie mi lepiej. Można by rzec, że stawiam wszystko na jedną kartę, która ma 50% szans na wygraną. Ale ja i tak wiem, że zostanę głodującą studentką albo starną panną na garnuszku mamusi. Nigdy się na nic nie przydam. Ale może chociaż moja chora duma zostanie zaspokojona. Tak, warto ryzykować chociaż po to, żeby ta próżność i upór pozostały we mnie do końca.
Chwała niech będzie egoistom-satanistom!
0 komentarze:
Prześlij komentarz