niedziela, 3 lipca 2011

Prawa Dżugli

Właśnie końca dobiega pierwszy dzień od ponad pół roku, który dane mi było spędzić na mej ojcowiźnie. Cały pobyt tutaj, jakkolwiek wstrząsający, może się okazać bardzo pouczającym doświadczeniem. Stosując bardzo intensywne obserwacje już dziś udało mi się dokonać kilku spostrzeżeń, które w czasie nadchodzących dni zamierzam przekształcić w teorię naukową. Tymi spostrzeżeniami dzielę się o to ze światem zewnętrznym, udostępniając w postaci swego rodzaju kodeksu. 

Żelazne Prawo Dżungli Nr 1:
Jeżeli coś przebiega po twoim biurku, pod ŻADNYM pozorem nie sprawdzaj co to, no chyba, że akurat może Ci się to przydać (np. do robienia kolacji). 

Żelazne Prawo Dżungli Nr 2: 
To nie prawda, że żeby pozbyć się lęku, trzeba się z nim oswoić. NIGDY tego nie próbuj. 

Żelazne Prawo Dżungli Nr 3:
Pająki to bardzo pożyteczne stworzonka. W lesie. 
PRZYPIS: Jeśli stężenie tych stworzeń w Twoim miejscu pobytu jest większe niż w lesie, istnieje możliwość, że w piwnicy zagnieździł się Aragog. NIE SPRAWDZAJ TEGO. Możesz ew. podrzucić mu od czasu do czasu dziewicę. 

Żelazne Prawo Dżungli Nr 4:
Zanim spożyjesz posiłek w jakimś naczyniu, bezwzględnie je umyj, nawet (a może zwłaszcza) jeśli właśnie wyjąłeś je z suszarki. 

Żelazne Prawo Dżungli Nr 5:
Zanim czegoś dotniesz, szturchnij to parę razy rurą od odkurzacza (na pełnym ssaniu, rzecz jasna).

Żelazne Prawo Dżungli Nr 6:
To, że coś nie zadziałało za pierwszym razem, nie oznacza wcale, że za piątym też nie zadziała.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 7:
Prąd nie jest niezbędny do życia, naprawdę.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 8:
Noszenie kurtki w środku lata w domu, w którym pali się w piecu, nie jest przejawem szaleństwa, tylko zdrowego rozsądku. 

Żelazne Prawo Dżungli Nr 9:
Czas nie ma objętości, a co za tym idzie jest go nieskończenie wiele, a to z kolei oznacza, że nie można go zmarnować. Fizycznie niewykonalne.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 10:
Śniadanie o 14 wcale nie smakuje gorzej niż o 10 nad ranem.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 11:
Jeżeli nie ma mąki, można ją pożyczyć od Sołtysa. W końcu to on odpowiada za komfort życia mieszkańców jego wsi.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 12:
Idąc trawnikiem NIGDY nie patrz w dół (zwłaszcza jeśli trawnik sięga Ci do pępka).

Żelazne Prawo Dżungli Nr 13:
Koniczyna ma prawo mieć taki rozmiar, jaki jej się zamarzy, a Tobie nic do tego.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 15:
Przepisy kulinarne są dla łajz i frajerów.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 16:
Zapach kurzu to bardzo ładny zapach, i tylko dureń śmie to kwestionować.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 17:
Rozwiązywanie Sudoku zamiast sprzątania biurka NIE JEST prokrastynacją,  świadczy po prostu o stawianiu wartości umysłu ponad estetyką otoczenia. To nic złego.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 18:
Przedłużacze i rozgałęźniki naprawdę nie są potrzebne w domu, w którym dostawy energii przerywane są średnio co trzy godziny.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 19:
Fakt że sezon owocowania jakiejś rośliny minął nie oznacza, że tych owoców tu nie ma. Za to fakt, że jest w pełni, nie oznacza, że są.

Żelazne Prawo Dżungli Nr 20:
Człowiek, który przez cały czas nosi przy sobie telefon jest tchórzem i nigdy nie pozna smaku prawdziwego ryzyka.

Cóż jeszcze mogę dodać? Że nie ma lepszego zapachu, niż zapach starego drewna, kurzu i dymu. Że nie istnieje bardziej magiczna czynność niż opieranie gitary o stertę książek (złożonej głównie z tomów Harrego Pottera) tylko po to, żeby zapalić świeczkę i móc przepisać do śpiewnika tekst piosenki beatlesów. I że pieczenie ciastek jest swego rodzaju rytuałem, który, pielęgnowany przez całe pokolenia, traci dziś trochę na znaczeniu.

Planuję doprowadzić mój pokój do stanu używalności, co prostym nie będzie... ale lubię wyzwania ;>. Czegoś mi trochę brakuje, bo nie ma cytryny w domu, wyobrażacie sobie - dom bez cytryny?! I muszę pić herbatę bez cytryny, a czytanie Harrego Pottera BEZ herbaty z cytryną traci cały swój czar... No ale pozostają jeszcze mocno improwizowane ciasteczka owsiane i mleko. Jeszcze muszę ocucić do życia Play Station i ten stary komputer. I, oczywiście, iść na strych. I wygrzebać piec, żeby w końcu usłyszeć elektryczną część mojej akustyczno-elektrycznej gitary. No i napisać wpis do pamiętniczka przy świeczce, ale na to poczekam do następnej awarii prądu.
W związku z tak przytłaczającą liczbą obowiązków post ten zostawiam w formie widocznej, ubogi bo ubogi, ale za to pełen miłości <3.



3 komentarze:

Anna Ch pisze...

Zaproś Beara, masz odpowiednie warunki :P

Julia pisze...

To prawda. Nie przeczę że był dla mnie silną inspiracją w tych trudnych chwilach.

Julia pisze...

Uwielbiam to jak piszesz! Masz talent i zawsze potrafisz kogoś rozśmieszyć ;D

Prześlij komentarz