W związku z brakiem jakichkolwiek szkolnych obowiązków, zajmuję swój czas odliczaniem dni do końca roku szkolnego :). W tej chwili naliczyłam osiemnaście - to nawet nie trzy tygodnie! Do tego zaskoczył nas czerwiec, brzęczenie owadów, śpiew ptaszyn, promienie słońca załamane w polnej rosie i truskawki na śniadanie. Skończony podręcznik z fizyki, wystawione oceny z geografii, ostatnie lekcje historii... nie opuszcza mnie radość i mimo trzech sprawdzianów i dwóch prezentacji zapowiedzianych na przyszły tydzień jestem święcie przekonana, że już przecież nic się w szkole nie dzieje. To chyba ten sławetny "zegar biologiczny" się odzywa ;).
Przeżywam jakiś napad weny na grę gitarową - może to ma związek z pogodą? Nie wnikając w to postanawiam to polubić, odrzucając moją dotychczasową strategię przewidywania smutnego zakończenia i wielkiego rozczarowania. Nie dołują mnie nawet ludzie wciskający mnie obcasem w moje miejsce, czyli w podłogę, spoglądając z góry majestatycznie by podkreślić swoją lepszość.
Nawet poniżanie mnie (znowu) i głupie zabawy moim kosztem inicjowane przez głównego 'samca alfa' nie zepsuły mi humoru... na zbyt długo. Zamierzam olać wszystkich, którzy kiedykolwiek sprawili, że popłakałam się ze złości i tym razem konsekwentnie zrealizuję swój plan. A na ich zdjęcia kontaktów w telefonie ustawię wielki, czerwony napis TRZYMAĆ SIĘ Z DALEKA - SUKI CZERPIĄCE PRZYJEMNOŚĆ Z DRAŻNIENIA MNIE. O tak, postanawiam to sobie już po raz (co najmniej) dziesiąty, ale tym razem WYTRWAM.
Ech, miałam być wesoła niczym skowroneczek radosny i zostawić temat ten niemiły. Ale on wraca ;c . Chyba nie pozostaje mi nic innego jak powrócić do czytania zemsty i uśmiechania się pod nosem. Jestem przekonana że miałam napisać jeszcze wiele cudownych rzeczy, ale, cholercia, zapomniałam. Ostatnio gubienie wątku zdarza mi się ZDECYDOWANIE za często. Jem czekoladę by naprawić ten problem (i przy okazji mam nadzieję, że pójdzie w cycki), ale to nie pomaga. Niestety.
0 komentarze:
Prześlij komentarz