Od wtorku siedzę w swoim ślicznym, bakaliowym Pudełku o pistacjowych ściankach, waniliowej przykrywce i fistaszkowym denku. Do szkoły mam pół godziny drogi przez iście apokaliptyczny mróz, ale NIE, NIE BĘDĘ jeździć autobusem! Nienawidzę tych szatańskich pierdzideł pełnych wymoczków, brudasów i nieudaczników, i tyle mam do powiedzenia na temat komunikacji miejskiej. Już pięć osób pragnie mnie odwiedzić, a ja obawiam się, że mój entuzjazm w odniesieniu do tego miejsca mógł przyczynić się do jego idealizacji w oczach tych niewinnych, nieświadomych istot. Brak telewizora, pralki, lodówki, zlewu i łóżka nie zniechęcił moich potencjalnych gości, co budzi we mnie podejrzenie, że nie są do końca świadomi, gdzie się pchają. Cóż, nie będę ich łopatą wyganiać - chcę im tylko oszczędzić konsternacji, ale przecież nic na siłę ;). A po cichu szalenie się cieszę na te odwiedziny, bo chociaż ludzi nie lubię, to lubię mieć poczucie społecznej przynależności. Wczoraj już odwiedziła mnie siostrzyczka i strasznie się za takimi odwiedzinami stęskniłam ^^. Dzięki takim i innym szczegółom Pudełko zaczyna przypominać dom. A te inne szczegóły to np. hektolitry muzyki przelewane w ściany przy pomocy biednego Eryka - nie, nie mam sprzętu grającego, ale to pokazuje szczerość tego rockowego chrztu, bo desperacja przecież z obojętności się nie rodzi. Herbatki popijane przy książce to kolejny szczegół budujący atmosferę, a do nich dołączyć muszę jeszcze tylko zajadanie się chipsami na jakimś starym, wytartym filmie i będę miała lokum idealne.
Urodził się najbardziej optymistyczny plan na Sylwestra, jaki kiedykolwiek słyszałam. Ostatnimi czasy optymistyczne plany ogólnie pysznie mi idą, ale nie wiadomo jak będzie z wykonaniem. Tak czy siak, wizja jest piękna, a mnie udało się znaleźć aż pięć filmów, które i ja, i Agatka będziemy oglądały z radością. Dokonałam czegoś, czego wykonalność plasowała się w moim pojęciu gdzieś między niesamowitym zbiegiem okoliczności a wigilijnym cudem, żeby tylko się udało! ;3
Szkoła ostatnio idzie mi opornie, można powiedzieć, że ciągnie się trzysta metrów za mną. Szkoła będzie 'później'. Teraz muszę jeszcze chwilę poczytać Trudną Drogę z Piekła, pomarzyć o czymś, pokrążyć po pokoju nieświadoma otaczającej rzeczywistości, coś zobaczyć, coś wysłyszeć, coś sprawdzić, kogoś wyśledzić, coś zapisać, o czymś sobie przypomnieć, coś przeczytać, o czymś zapomnieć, prześpiewać ulubioną piosenkę albo sprawdzić tekst tej, która mnie drażni. Tyle mam obowiązków! Kto w obliczu tak poważnych zadań, mogących zaważyć na losy wszechświata, gotów byłby (jakże egoistyczni) zamartwiać się szkołą?! A konkretyzując, uczę się, ale nie zakuwam, a jednocześnie nie idzie mi tak dobrze, jak bym sobie tego życzyła. Poprawa z fizyki dzisiaj mnie oficjalnie przerosła. 17 zadań zamkniętych - czyli wykorzystanie elementu zaskoczenia jako strategii wojennej w wykonaniu pani S. ;o
Udało mi się dzisiaj zamienić dwa zdania z tym zapomnianym ostatnio świntuchem, który miał mnie ponoć ignorować. Ja myślę, że on jednak mnie lubi, a jego sadystyczne zapędy są najlepszym na to dowodem ;3. Ale, jak wiadomo, nierzadko zdarza mi się drastycznie mylić. A co do drugiego świntucha, przybrał podobną strategię, ale wiem że mu przejdzie (kiedyś). Owszem, nadal irytuje mnie sztuczność i ostentacyjność jego zachowań, ale i to nie zmienia faktu, że całkiem zabawny koleżka z niego.
Przechodzę tez przez silny okres fascynacji Nine Inch Nails. Trencik w teledysku do Closer wygląda dokładnie tak, jak ucieleśnienie moich marzeń. Jest po prostu rozkoszny. Ściągnęłam też Pretty Hate Machine i doszłam do wniosku, że nie ma nic bardziej urzekającego, niż mężczyzna mówiący o tym, jaki jest słaby, wprost. O tym że cierpi - wprost. Wprost o tym, jaki jest bezbronny, smutny i potrzebujący. Wprost jest czasami takie śliczne. Czasami.
Hmm, mogę oficjalnie powiedzieć, że jestem w miarę zadowolona z ilości przestarzałych / trudnych / głupich słów, użytych w tej notce.
4 komentarze:
Fajnie. Wcześniej byłaś dzieciakiem, który co dzień rano zmartwychwstawał i wlókł się do szkoły, a teraz jak pozytywniaście. ;3 Robisz postępy ^^
Sytuacja się nie zmieniła, ale zmieniło się to co w niej dostrzegam - zwą to optymizmem :3. Dziękuję za docenienie ^^.
Jednakże optymistyczna Julia to oksymoron we współczesnym słowniku Mojego Małego Światku. :)
Spoko, niedługo mi przejdzie :D.
Prześlij komentarz