czwartek, 15 lipca 2010

Gitara i ja.

Co do zdjęcia - jest cudowne. Wspaniałe. Kocham je. To chyba najlepsze moje zdjęcie od czasów doktora House'a. Temat również jest nieprzypadkowy, bo dzisiaj właśnie miałam kolejny napad gitarowego szału. Ja chcę grać, ja muszę i koniec! Oczywiście, że jutro już mi się odechce, ale póki co nauczyłam się grać "Na Wojtusia z popielnika" (;. Kolejny krok w dążeniu do pospolitości. Z drugiej jednak strony miło byłoby mieć jakąś pasję i potrafić robić coś naprawdę dobrze... Wszyscy mi każą próbować, ale jednak szeptem mówią, że powinnam przestać... i głupieję w tym świecie hipokrytów.
Świadomie tęsknię za kontaktem z kimś, ale, o dziwo, kontakty idą mi lepiej niż można by się spodziewać. To było okropne co mi powiedziała, ale może pozwolę sobie zaufać, że nie było prawdą, a jedynie ironią. Co z tego, że tak się właśnie czuję. Mamić się można całe życie (;.
Oh, powoli zaczynam kochać Beatlesów. Są tacy pozytywni, a ja jestem na etapie, na którym potrzebuję rzeczy pozytywnych. Taak, tylko dlaczego podoba mi się najbardziej smutna i ponura piosenka? Nawet z tych dobrych rzeczy potrafię wyciągnąć bardziej negatywny pierwiastek.
Jestem jednym, wielkim, chodzącym talentem (;.
Ogólnie dzień dzisiejszy jest uosobieniem kontynuacji łudzenia się, że coś będzie dobrze. Coś się uda. I dobrze. Ostatnio jestem tak bardzo pozytywna ;) (ba, nawet stężenie uśmiechniętych emotek na to wskazuje).

Bezsensowny bełkot na dziś:
Disco polo. Piękne. Mamo, kocham Cię (;. Shake za pięć dolców, z pokłonami dla Vincenta. Taak, Sims2 są dobre. Są gorsi idioci. Chyba dlatego tak cierpię. Nadzieja. Dzisiaj ponad wszystko NADZIEJA!

0 komentarze:

Prześlij komentarz