Pusty pokój, pełny pokój, bez znaczenia? Foton obserwowany zachowuje się inaczej. Wiązadłem spajającym Wszechświat jest myśl, a to świadczy o iluzji. Co za różnica czym jestem w tym mirażu? Zmieniam wszystko. Wszystko zmienia mnie. To ogromna różnica. Jestem czyimś produktem i czyimś stwórcą, tylko sama na siebie nie umiem wpłynąć. Może gdybym była silniejsza... ale skąd wiedzieć: jestem silna, nie jestem silna? Jak sprawdzić, czy moje życie ma wartość, jakiej od niego oczekuję? Mówią „działaj” - jak działać? Mówią „rozwiąż problem”, nie zdają sobie sprawy, że to rada bezwartościowa. Jak wpływają na mnie? Czy obwinianie ich jest dobrą metodą? Oczywiście, że nie. Egocentryzm nie pozwala na to, mówi wyraźnie, że to ja jestem przyczyną, obiektem i wykonawcą wszystkich zjawisk. Swoich problemów. Swoich rozwiązań. Jednocześnie tak bardzo bezsilna. Jeśli jestem jedyną osobą, która może mnie ocalić, a jednocześnie nie mam żadnego wpływu na siebie, nasuwa się wniosek, że nie ma wyjścia z tej sytuacji. Sprzeczność argumentów, układ sprzeczny... a może tylko nieoznaczony? Może tylko źle zapisane równanie, błędnie odczytane wartości?
A co, jeśli zapalę świecę w pustym, pełnym pokoju? W pustym pokoju świeca nie zapłonie w ogóle, nie będzie nikogo, kto wznieciłby ogień. W pustym pokoju świeca zachowuje się inaczej. Przy mnie płonie, bo chcę żeby płonęła. Ale nie potrafię nie chcieć, więc może jednak tak właśnie ma być? A może jednak jestem za słaba, za mała, by zmienić to, co kreowały miliardy umysłów przez eony historii wszechświata? A jeśli jestem świecą? Jeśli w pustym pokoju nie odkrywam wcale siebie, nie jestem sobą? Świeca jest od tego żeby płonąć, bo ludzie tak chcą. Może jednak sieć jest dobrym wzorem na Wszechświat? Mocna, zespolona myślą sieć. A ja w niej. Obserwowana wiem czym mam być, jak foton. Może jestem fotonem. Może jestem świecą. Powinnam, nie powinnam?
A co, jeśli zapalę świecę w pustym, pełnym pokoju? W pustym pokoju świeca nie zapłonie w ogóle, nie będzie nikogo, kto wznieciłby ogień. W pustym pokoju świeca zachowuje się inaczej. Przy mnie płonie, bo chcę żeby płonęła. Ale nie potrafię nie chcieć, więc może jednak tak właśnie ma być? A może jednak jestem za słaba, za mała, by zmienić to, co kreowały miliardy umysłów przez eony historii wszechświata? A jeśli jestem świecą? Jeśli w pustym pokoju nie odkrywam wcale siebie, nie jestem sobą? Świeca jest od tego żeby płonąć, bo ludzie tak chcą. Może jednak sieć jest dobrym wzorem na Wszechświat? Mocna, zespolona myślą sieć. A ja w niej. Obserwowana wiem czym mam być, jak foton. Może jestem fotonem. Może jestem świecą. Powinnam, nie powinnam?
Odbijanie piłeczki, wszystko, nic, wszystko, nic. Silna - bezsilna, jedyna - za mała, kreator - bez znaczenia, destruktor - za mała. Układ nieoznaczony. Trzeba wprowadzić więcej wiadomych. Sąd wziąć wiadome? Pozioma ósemka, wąż Uroboros, żadne pytanie nie pomaga. Pieprzyć egocentryzm, pomoc potrzebna od zaraz. Nie lekarz. Nie przyjaciel. Nauczyciel? Idol? Autorytet? Jedyny sposób to patrzeć i uczyć się. Nie jestem gotowa. Porywam się na zadanie, do którego jeszcze nie mam wystarczającej wiedzy. Nie widzę jeszcze wszystkiego. Ale ja już tak mam. Uczyć się i patrzeć. Pewnego dnia zrozumiem.
Uczyć się i patrzeć. Myślę że ten wniosek jest satysfakcjonującym zakończeniem dzisiejszych rozważań. Zaakceptować obijające się po głowie echo pytań, uczyć się i patrzeć, pewnego dnia zrozumiem.
Uczyć się i patrzeć. Myślę że ten wniosek jest satysfakcjonującym zakończeniem dzisiejszych rozważań. Zaakceptować obijające się po głowie echo pytań, uczyć się i patrzeć, pewnego dnia zrozumiem.
3 komentarze:
Jak to mówią: cool story bro.
Wniosek z tego że świeca (w domyśle Ty, panienko) jest tym czym ludzie chcą by była - uczyć się i patrzeć?
Czyżby coś umknęło mojej uwadze?
ta. smekta i jej empatia ;)
akurat najśmieszniejsze w paulo koeljo jest to że pisze w sposób boleśnie oczywisty, ten tekst jest taki dla Ciebie?
Prześlij komentarz