sobota, 22 października 2011

MINDFUCK

Tydzień ogólnoświatowej rozkminy nastąpił. 
Nie wiem czy jest ciekawsze uczucie niż nagłe, piorunujące zrozumienie prawdy po wielu żmudnych procesach myślowych, a potem kolejne zawiłe procesy myślowe wynikające z tego zrozumienia. I tak wiele wniosków, rozsadzających skronie, nakładających się na siebie, zupełnie pobocznych a jednak powiązanych ze sobą. Chwila, w której można uwierzyć, że Wszechświat naprawdę jest jedną, absolutnie dopracowaną całością. Przerastającą, potężną i niesamowicie piękną całością. Uczucie małości i ogromu jednocześnie, doświadczanie nieskończoności.
Kiedy tak snułam się z kąta w kąt, zachwycając się ogromem powiększającej się kosmicznej próżni, krążeniem materii w przyrodzie i złożonością własnego mózgu, zadałam sobie wiele pytań. Smutnych w większości, a jednocześnie kojących w tym smutku. Stabilizujących. I nurtujących, na które bardzo pragnęłam odpowiedzi. 
A wtedy mój tato, kompletnie niezwiązany z opisanymi wyżej emocjami powiedział: "Wszechświat jest organizmem i podsunie Ci odpowiedzi na wszystkie twoje pytania". I to właśnie były odpowiedzią, skądinąd podsuniętą być może przez Wszechświat, przez co sama siebie potwierdza.
I podobne pierdoły towarzyszą mi ostatnio.

A teraz jeszcze to :). Magia kropek. Najbardziej wymowna kropka na świecie. Kropka, która pokazuje słabość i która mnie doprowadza do... 
hm.
Aww, pomaleńku. Bardzo pomaleńku.

0 komentarze:

Prześlij komentarz